Translate

czwartek, 2 lipca 2015

Nocleg pod wiatą

Wysiadł mi telefon – nie wiem czy to kwestia baterii, czy wilgoci. Dziś mój pierwszy dzień odpoczynku i znalazłem po raz pierwszy od dłuższego czasu wiatę biwakową z miejscem na ognisko. Rozpaliłem, ale jedynie po to aby odgonić meszki i inne paskudztwa, które mi nie dają spokoju przez cały dzień. Muszę bardziej uważać na kleszcze – dziś znalazłem już trzy na swoim ciele, w tym jednego, który dopiero co się wbił.

Wysiadł mi też dyktafon – nagle przestał działać. Sprawdzałem na „nowych” bateriach ( testowanych we Wrocławiu i wyglądające na w pełni sprawne), ale bez skutku. Mimo tego jednak nie przestaję podróżować. Przyjdą słoneczne dni, to sobie jeszcze wszystko odbiję.

Brakuje mi Was i przepraszam, że tak słabo okazuję swoją miłość.

Z drugiej strony cudownie być tylko samemu ze sobą. Nie chcę odcinać się od świata, ale też i nie unikam tego odcięcia, bo je kocham, choć nigdy nie jest proste. Widocznie tego potrzebowałem skoro się pojawiło – nie wierze w przypadki już od dawna.

Cudownie być cicho w środku lasu – można zobaczyć więcej niż w innych sytuacjach. Postaram się o jak najwięcej źródeł przekazu.

Czas dorzucić do ognia, bo owady znów mnie nękają…

Lasy w okolicy Kowar 28.06.2015r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz