„Gdy
nie zasłonisz świata słowami i etykietkami, powróci do twojego
życia poczucie wspaniałości, które zagubiło się dawno temu,
kiedy ludzkość, zamiast używać myślenia poddała się jego
władzy. Twoje życie znów nabierze głębi. Rzeczy odzyskają swoja
świeżość, nowość. A największym cudem i wspaniałością jest
doświadczanie własnej istoty jako poprzedzającej wszelkie słowa,
myśli, etykietki nadawane przez umysł, wyobrażenia.
Aby
tak się stało, musisz wycofać swoje poczucie ja, poczucie istoty,
ze wszystkich rzeczy, z którymi się ono zmieszało, to znaczy – z
którymi się utożsamiło.”
E. Tolle „Nowa Ziemia”
E. Tolle „Nowa Ziemia”
Wychodzę
właśnie z kryzysu, który dotknął mnie na wielu płaszczyznach
życia. Od miesiąca jestem bez stałej pracy, dopadły mnie znów
uczucia zwątpienia, bezradności, wkradło się lenistwo i
zniechęcenie. Odczuwałem brak bliskości ze strony kobiet, które
po części sam wybrałem, a z drugiej strony nie potrafiłem sobie z
tym poradzić. Znów zacząłem nadużywać alkoholu wpadając w
nieświadome schematy.
Wszystko
co kochałem porzuciło mnie, lub przestało nasycać, wzbogacać.
Jak zawsze w takich sytuacjach pojawiło się zamknięcie mojego
serca i jeszcze większy ból egzystencjalny. Zewnętrznie mogłem
sprawiać wrażenie radosnej osoby, ale wewnętrznie czułem ogromny
nieład. To z czym identyfikowałem swoją osobę przestało mieć
jakakolwiek dla mnie wartość. Zamiast skupić się na swoim
wnętrzu, aby poczuć źródło problemu, automatycznie zacząłem
zagłuszać ten stan, na wszelkie znane mi sposoby.
Apogeum
nastąpiło z piątku na sobotę zeszłego tygodnia. Poszedłem „w
pogo' z alkoholem i kobietami. Wydałem wszystkie pieniądze, które
miałem ze sobą, oraz te znalezione przy barze na podłodze -było
tego na trzy piwa. Pojechałem z jakąś kobietą taksówką na drugi
koniec miasta, bardzie z obojętności na to co się stanie niż z
jakichś konkretnych chęci.
Głowa
mi pękała i chciałem jak najszybciej pójść spać. Było mi już
wszystko jedno, ale nie spodziewałem się że wyrzuci mnie z domu.
Powrót był dla mnie katorgą w oślepiającym blasku dnia i
pękającą od alkoholu i papierosów głową. Głowa mi nie pękła,
ale coś we mnie innego się rozsypało. Wyszły ze mnie gniew i
gorycz, rozżalenie.
Formy
pękły, niczym banka mydlana. To wszystko przeciw czemu się
opierałem i do czego nie chciałem się przyznać w końcu znalazło
ze mnie ujście. Czułem że gorzej już nie może być i była to
prawda. Od tego zaczęła się przemiana, która zaowocowała tym że
zacząłem po raz pierwszy w tym roku pisać na tego bloga.
Wczoraj
zrezygnowałem z facebooka. Zostawiłem co prawda mój profil
podróżniczo- przemyśleniowy, ale nie ja już nim będę zarządzał,
bo nie mogę bez konta osobistego tego robić. Uświadomiłem sobie
podczas bezsennej nocy jak wiele czasu traciłem na tą formę
wirtualnej aktywności, dostając namiastkę spotkań, wydarzeń,
przemyśleń itd.
„POWER
IS BACK” i czuję się z tym coraz lepiej, po odrzuceniu etykietek
i oddaniu się temu co niesie chwila i impulsy wewnętrzne. Będę
miał czas na przygotowanie do nowej edycji „Fullmana” a co za
tym też idzie na głębsze i pełniejsze wejście w temat, który od
kilku lat bardzo mnie intryguje i interesuje.