Translate

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Miejski Survival

Piję. Dziś uświadomiłem sobie dlaczego. Główną przyczyną jest brak adaptacji do otaczającej rzeczywistości. Po powrocie z podróży i życiu we Wrocławiu wszystko mnie nudzi, jest szare, bezbarwne, monotonne, znane. Piję aby odreagować. Piję aby się ogłupić. Piję aby uciec, piję aby nie tęsknić...

Czas mija, dni mijają mi w bezwładzie, w pracy. Nie stresuję się, ale „nie czuję” tego co mnie otacza, nie identyfikuję się z niczym i z nikim – nawet z innymi pijakami.

Mam dość po miesiącu. Wszystko co robię ( schematycznie ), jest tylko najprostszą formą przetrwania. Wiem że się wyniszczam, wiem że to do niczego dobrego mnie już nie prowadzi, nie wzbogaca mnie. Miejski survival i trauma po powrocie. Godzę się na to, bo wiem, że tam gdzieś jest wiosna, są góry, jest namiot i przestrzenie stworzone do życia. Wiem, że gdzieś tam jest kobieta, którą kocham, gdzieś tam jest następna podróż. Wiem że „nie wiem” jak inaczej, albo raczej nie szukam innej drogi. Wszystko mi jedno i to jest „przerażające”.

Na zewnątrz wiatr i marznący deszcz. Miałem iść do domu, ale wybrałem namiastkę życia, namiastkę wyboru po pracy. Czas na zapomnienie, odreagowanie, relaks przy ciemnym piwie w cieple kominka. Chwila wyrwana z doby na odczuwanie ( zaburzone ) życia. Jestem tu, bo w domu czuję się jeszcze bardziej samotny. Obcy wśród swoich. Obcy mentalnie. Nie chcę tam siedzieć i myśleć – znów do pracy.


Bałagan 22.12 2014 r.