Translate

środa, 27 sierpnia 2014

Błogosławieństwo

"Oświecony jest poza jednością,poza oddzieleniem
radosny poza radością i brakiem radości
Wędruje spokojnie przez ziemię, doświadcza
wewnętrznego szczęścia w swym wnętrzu."
                                               Advahuta Gita 7.9



To co się dzieje przez ostatnie dni jest praktycznie dla mnie nie do pojęcia. Codziennie spotykam na swej drodze ludzi, którzy mi pomagają,karmią mnie. Testuję regionalne piwa, dzielę się z innymi tym co mogę, choć nie ma tego wiele.

Staram się nie przywiązywać do tego, nie oczekiwać niczego i akceptować to co się pojawia. Traktować to co umysł postrzega jako negatywne i pozytywne na równi.
Cała forma przemija i zaczynam to rozumieć wewnętrznie. Przestaję, krok za krokiem, identyfikować się z formą, która mnie otacza, ale jednocześnie nie odcinając się od niej; mocniej zakorzeniać się w przejawach życia, mieć otwarty umysł bez etykietek dobre/złe, przyjemne/nieprzyjemne. Staję się przestrzenią ( albo raczej dostrzegam to teraz ) dla wydarzeń. Proszę tylko o to, co niezbędne dla życia, a czasami o to co relaksujące ( mam jeszcze słabość do relaksu płynącego z używek), ale nie uzależniam się od dobrobytu, lub jego braku.

Czasami mam pieniądze, czasami nie. Jedzenia mam na dzień, lub na kilka dni - nie jest to jednak ważne.

Dziękuję jednak za to wszystko, za co mogę tylko dziękować (łącznie z nieprzyjemnymi momentami), lub pamiętam o tym aby to robić, gdyż wszystko czegokolwiek doświadczam staram się traktować jak dar, łącznie z życiem i moim istnieniem w Nim.

Nic nie jest moje, choć niektóre rzeczy wędrują razem ze mną, krócej lub dłużej, pomagają mi i służą, a wszystko jest zawsze doskonałe i kompletne, bo inne nie istnieje. Jestem bardziej przestrzenią, przez ostatni czas,niż formą.

Równolegle z przestrzenią fizyczną, którą przemierzam, pogłębia się też przestrzeń duchowa. Zasłony nieświadomości zaczynają coraz częściej opadać i dostrzegam "belkę w swoim oku" zamiast drzazgi w oczach bliźnich - godząc się z tym. Wtedy staje się balastem, który odrzucam. Ciężko mi wyrazić ten stan, w który wchodzę, ale jest na pewno w tym ufność.

Owszem mam w tym satysfakcję, ale nie z tego co się "dokonuje" we mnie, ale z czystego doceniana tego co istnieje i co się pojawia. Proste przyjemności są dalej miłe, ale są czynnikiem ubocznym.

Bariery językowe nie są przeszkodą, ale czymś co pozwala wznieść się ponad słowa i koncepcję z czystym umysłem.

Bądź pochwalony Boże za wszystko czym mnie doświadczasz

Bawaria(okolice Waldmünchen ) 24.07.2014 r.