Translate

niedziela, 14 września 2025

Zielony Cypel - chwila zadumy na werandzie

 

Chwila odpoczynku w tym zabieganym świecie. Siedzę sobie na werandzie przy domku nad jeziorem Lubiąż. Jest przyjemnie i rześko - lekki wiatr i słońce. Jesteśmy tu od wczoraj, a jeszcze w pełni to do mnie nie dotarło. Jeszcze wydaje mi się to abstrakcyjne. Trzeba złamać swoje schematu i przyzwyczajenia i to najbardziej w tym wszystkim lubię. Czas niestety nie gra na moją korzyść, więc trzeba wyszarpywać te krótkie chwile braku obowiązków.

Od kilku dni jestem na antybiotyku. Zawalone zatoki i ból gardła, ale powoli "wychodzę na prostą". Powoli akceptuję ten stan rzeczy - najpierw zwichnięta kostka, potem kilka infekcji przetaczających się po moim organizmie jedna po drugiej. Na początku była złość i irytacja, ale teraz już z tym nie walczę,

Lato powoli mija tak jak i moje życie też już weszło (definitywnie) w tą drugą część - tą która uczy pokory i zdania się na to co przyniesie jutro. Za kilka dni miną mi 42 lata na tej ziemi. Uważam że mam dobre życie, ale też uczę się nie pragnąć za dużo, cieszyć się tym co jest i doceniać to. Raczej umiar niż hedonizm. Ogólnie to jestem szczęśliwy choć wiele rzeczy mogło by być lepiej, ale to nie ma znaczenia. Po prostu będę sobie działał w kilku kierunkach by powoli poprawiać swoje życie – czy to zdrowie (które czasami traktuję jakbym miał 30 lat i eksploatuję zbyt intensywnie), czy to obszary rodzinne, które zawsze można polepszać, czy to w końcu finansowe. Nie łudzę się już że będę kimś sławnym (w jakimś stopniu i przez krótką chwilę miałem tego posmak, choć na małą skalę), nie łudzę się że będę milionerem (a przynajmniej raczej nie przed emeryturą), choć powoli i sukcesywnie zwiększam swoje zasoby.

Wspominałem dziś moje, pierwsze miłości, to jaki miałem zapał w odkrywaniu tego bycia z drugą osobą. Lubię wracać do tych czasów w myślach, choć nie żałuję że wszedłem w wiek średni, gdzie wszystko jest jakby przytłumione i odarte z tej świeżości. Pobyt nad jeziorem przypomina mi czasu wyjazdów na Mazury, tych momentów gdzie każdy krok był świeży i chciało się wszystkiego spróbować. To dawno minione poczucie „nieśmiertelności”, sprawczości i ogromnej wiary w swoje możliwości. Czasy gdy ograniczała nas tylko fantazja lub możliwości finansowe...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz