Nie wiem dokładnie gdzie jestem, ale
wiem, że góry przez które idę to Krowiarki, choć krów nie
widuję – prędzej kozy lub owce. Gdzieś w okolicach Lądka Zdrój,
do którego mam około godziny drogi.
Przed chwilą zauważyłem , że
oznaczenia, które brałem do tej pory za pomocnicze dla rowerzystów,
są tak naprawdę szlakiem konnym, który bardzo często mi
towarzyszy. Za to jeźdźców (i jeździc ;)?) na szlaku nie ma.
Zastanawiałem się nad powodami niepopularności tego sposobu
podróżowania. Konie w Polsce są, jeźdźcy raczej też. W
Czechach, Niemczech, czy Szwajcarii dość często widywałem
konnych. Może nie długodystansowych, ale jednak. Stadnin u nas nie
ma, czy jak?
Zmęczenie mnie oblazło i jest to już
zmęczenie postępujące niczym lepka maź na całym ciele. Dwie
godziny temu zjadłem obfity obiad, temperatura jest przyjemna, a
jednak. To wysysające chęci zmęczenie. Pierwszy większy kryzys (w
tamtym roku miałem cztery zanim się poddałem;))
Koniec tego odpoczynku pod drzewami, bo
intelektualnie też nie jestem lotny.
Krowiarki 15.07.2014r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz